rosą rozsrebrzona
witalna dniem
marząca wieczorem
nocą namiętna
na posłaniu ciała
tobą rozkwitam
w wiosny zawale
pachnę krokusem
szczęściem płonę
i promienieję słońcem
Kazimierz Surzyn
rosą rozsrebrzona
witalna dniem
marząca wieczorem
nocą namiętna
na posłaniu ciała
tobą rozkwitam
w wiosny zawale
pachnę krokusem
szczęściem płonę
i promienieję słońcem
Kazimierz Surzyn
życiowe chwile
jak fale rzeki
odpływają szybko
perlistymi korytarzami
kochajmy się
uśmiechem obdarzajmy
bądźmy dla siebie
zawsze nie tylko dziś
Kazimierz Surzyn
Dawniej nam wystarczała
z marmoladą drożdżówka
mały kubek kawy czarnej
stówa w kieszeni wygnieciona
rozpieszczanie wśród gwiazd
na dachu perłowych marzeń
Dzisiaj uczucia ewaluowały
to już nie tylko pocałunki
wtulanie się urokliwe w siebie
i świetlistość płonących ciał
ale życie takie prawdziwe
ze wszystkimi za i przeciw
Z całą odpowiedzialnością
idziemy choćby nie wiem co
razem w jednym kierunku
tam gdzie stale kwitnie maj
Kazimierz Surzyn
Być Jezusem swoich czasów
w świadomości tak uczciwym
jak sklepowa w mięsnym sklepie
gdy schabowego młotkiem klepie
Drogą kroczyć wciąż pod górę
stopom nie dać nic wytchnienia
by na szczycie zamiast wiary
zaleźć popiół pył z kamienia
Który miał być fundamentem
żeby dom postawić nowy
i zobaczyć za zakrętem
że nie ma miłości mowy
Cierń wbity do krwi uciska
pot zalewa oczu jasność
całe życie się wzbijałem
by jak gwiazda znowu zgasnąć
Pręgi pleców od miłości
która balsamem być miała
na wysokie zmartwień progi
maścią zbolałego ducha ciała
Wiem że tutaj Jezu drogi
życie to jest taka gra
teraz pewnie jesteś Bogiem
lecz na ziemi takiś sam
jak JA
Perfumami wiosny
która w naszym związku
przepysznie kwitnie
i zmysłową pomarańczą
najładniejszej poezji
Soczyste usta i piersi
kołyszą się upojną nocą
nie przestaję ich pieścić
w idylli niebotycznej
Rozkochany szczęściem
i wycałowaniem
przytulam szalenie
kaskadą płomieni
serce w sytości
roztańczenia śpiewa
Księżyc plącze się w ciałach
aksamitnym spojrzeniem
rozgwieżdżenie srebrzyste
uczta ducha z winogron
Kazimierz Surzyn
Myślałem jak stać się niewidzialnym
i wbrew pozorom nie jest to wielka sztuka
znikasz na pstryk obłoku dotykasz
krok naprzód a jednak wstecz
zakładasz stary garnitur co mole
prawie go zżarły torbę podróżną
wieszasz na ramieniu jak balast
w niej całe twoje smutne życie
przez które słońce nie przenika
we mgle chodzę i niby do przodu
lecz cofa się nieustannie rak
który bez czystej wody ginie
mając nadzieję że będzie pięknie
kiedy wypowiadałem z miłością
twoje imię ale czas zamienia uczucia
w skorupę mięczak robi krok w tył
jak to rak rok miesiąc dzień bo
nadszedł już ten czas utonę
w mętnej uczuć brei nieprzezroczystej
niczym szyba w deszczowy dzień
zabrakło sposobów by osuszyć łzy
więc najlepszym z nich to zniknąć
para to stan wolny od trosk
kieliszek jedyny on się nie zbije
za toast czyjś szczęście czyje
niewypowiedziane z moich ust
problem mam że wódki nie piję
nie piję ?
...chciałem napisać całkiem na inny temat ale spłynęło to na mnie niespodziewanie przy klawiaturze więc napiszę właśnie o tym co zakradło się do zakamarków mojej duszy . Zatrzymałem się na chwile na krótkim uspokojeniu emocji i pomyślałem o wdzięczności . Nie o podziękowaniu za wspaniałe i pełne uniesień chwile lecz wręcz przeciwnie . Podziękowaniu za te złe momenty życia które wbiły się w moje serce jak sople zamarzniętego lodu . Dobre momenty mojego życia to zaledwie życia pół a nikt nie żyje do połowy . Jak można oddzielić od siebie i przefiltrować krople wody . Woda w naturze nigdy nie jest czysta . Nawet potok górski choć wydaje się krystalicznie czysty to po napiciu się można dostać sraczki i uwierzcie takiej że papieru brakuje ( człowiek zawsze sobie poradzi, są jeszcze ze ściółki liście przyroda nie zastawi na pastwę losu) . Ale nie o tym . Życie jest wodą mętną i nawet kiedy człowiek przefiltruje ją przez duchowe praktyki to trafi się skażona kropla która powoli zmąci jej czystość . Wydawało mi się nie raz że moja odporność jest wystarczająca na zanieczyszczenia z zewnątrz . I ile razy tak myślałem mętna kropla właśnie wpadała do szklanki i niszczyła mój ład ("duchową ciężką pracę ") . Pytałem dlaczego do jasnej cholery przychodzą doświadczenia którym nie jestem w stanie się przeciwstawić . A uderzały boleśnie i celnie, poniżej tak zwanego pasa aż tchu brakowało . Zamiast wylać mętną wodę próbowałem ją ciągle oczyszczać , filtrować , energetyzować . Następowała ulga lecz zagłuszanie tego co złe , było jak śnieżna kula . Staczała się z góry będąc coraz większa . Pieprznięcie zwalało z nóg . Ciężkie przeżycie , ledwo podnosiłem się po raz kolejny . Aż w końcu postanowiłem nie wstawać. Leżałem w kałuży żalu olewając wszystko dookoła . Moja duchowość zaczęła mnie męczyć więc olałem i ją . W złości "bezradności" postanowiłem utopić smutek . Wróciły stare nałogi i ... zrobiło się jeszcze gorzej . Ale ja wyznaję pewnie błędną teorię że do puki nie dotkniesz dna to się nie odbijesz . Destrukcja jest taka łatwa i przyjemna . Nie potrzeba się o nic martwić , starać , zabiegać , pracować nad sobą . Ona po prostu jest i w niej się trwa . Długo jednak człowiek wstaje . Bywa z łzami w oczach i pyta i co teraz . Dlaczego żyć , starać i budować następny dzień ?
Zatrzymanie w takiej sytuacji jest raczej najlepszym lekarstwem . Przeczekanie .
I zrozumiałem że złe emocje to też i ja . Ja też jestem i zły i złego doświadczam .
Wdzięczność za złe doświadczenia wydaje się dziwna ale inaczej się nie da . Bo zawsze będzie wiał wiatr mocniejszy , słabszy . Pogodą jest również deszcz .Zmoczy do slipek i zmrozi na kość więc trzeba się hartować . Zażywać witaminę
C i zdrowo odżywiać . Ale czy pączek to grzech .
Wdzięczny zaczynam być za to co dostaje bo innego życia nie mam szkoda czasu na czekanie że leprze zstąpi z nieba .
Bo moje życie jest właśnie takie a bez wdzięczności za nie nie ma wybaczenia złemu . Woda nigdy nie jest czysta po to , żeby sraczka przeczyściła jelita .
Ktoś napisał śmierć i sranie tam gdzie zastanie . Miałem napisać o postrzeganiu śmierci a wyszło o przeczyszczeniu a może bardziej oczyszczeniu . We wdzięczności tego co dostaję zaczynam odczuwać równowagę . Inaczej nie potrafię chyba.Wdzięczny więc jestem za wszystkie chwile mojego życia bo one je tworzą .
https://www.youtube.com/watch?v=CnQ8N1KacJc&list=RDFNKPYhXmzoE&index=3
Teraz szczęście motywuje mnie
do znacznie wyższego celu
zdrowie dopisuje rozłożystym dębem
pachnie rumiankiem i wiosny cudem
gołąbeczka uroku nie traci wcale
i kocha nawet bardziej namiętnie
dzieci odwiedzają stare kąty
troszczą się dzwonią nieustannie
jak marzenie śliczna wnuczka
wszystkich uśmiechem rozpieszcza
ogród czaruje przebiśniegiem
i promieniem znacznie cieplejszym
piękno spojrzenia serce przytula
modlę się aby trwała ta sielanka
w szumie traw jasnozielonych
gęsie pióro weny maczam
te wiersze są dla ciebie
i by coś pozostało po mnie
i choć czasem los wybrzydza rani
pokazując diabelskie okropne rogi
dziękuję bardzo Boże za to co mam
chciałbym kiedyś stanąć przed Tobą
i twarzą w twarz złożyć hołd wdzięczności
Kazimierz Surzyn
Osiem zjawisk najpiękniejszych
podarował nam Eden
kobietę stworzoną misternie
pierwszy cud świata
oczy dziecka anielskie
ze spojrzeniem Stwórcy
słońce którego uśmiech
rozwesela nawet ponuraka
gwiazdy afirmujące miłość
srebrem szczęścia otulone
tęczę co paletą barw
glob dotyka czule
zieleń dziewiczą wiosną
i kwietne dywany
Kazimierz Surzyn
Czekały na busa
w złotych promieniach
wstającego słońca
matka z córeczką
uśmiechnięte żartowały
jak mówili świadkowie
takie szczęśliwe
dwa serca blisko siebie
i w sekundzie auto
wjechało w ludzi
kierowca pijany
coś z trudem bełkotał
a córka w objęciach matki
obie leżą w mogile
pośród brzóz płaczących
i słuchają ptaków
co im o różnych porach
niebieskie arie śpiewają
miałem piękny sen
dusze mamusi i córuni
Bogu aniołowie zanieśli
Kazimierz Surzyn
Lazurowym spojrzeniem
powodujesz uśmiech mój
zaś kryształkami słów
upiększasz każdy dzień
rozpieszczam cię zielenią
i aromatem dzikich łąk
płatkami róż obsypuję
pocałunkami ubieram
atłasowe ciało w bukiety
takie śliczne jak maj
łaskotanie motylków
euforia szczęścia
przenika wnętrze
sercem bliskości
daję bezpieczeństwo
i seraficzny spokój
tak ciebie kocham
że świat za mały
Kazimierz Surzyn
rozczula miłością
poczęcie
nieśmiertelna dusza
miejsce na ziemi
Boży plan
z poezją i prozą
początku oraz końca
i spełnienie
marzenia rodziców
maleńki aniołek
cząstka nieba
na globie
w oczach
szczęście niebieskie
w rączkach stópkach
wszechświat
Kazimierz Surzyn
Odnajduję ciebie w bajkach
co czytałaś na dobranoc
i w przeuroczych kołysankach,
w dłoniach które drżały
kiedy dorastałem,
na łące tańczącą
z naręczem kwiatów,
pod płaczliwą wierzbą
gdy sercem układałaś wersy
zdobione świergotem ptaków
i orkiestrą dumnych drzew
w złotych promieniach
prześwitujących między liśćmi,
spacerującą brzegiem morza
w romantycznym muskaniu
fal o piękne stopy
w spojrzeniu zielono - błękitnym,
na malinowym wzgórzu
otoczonym doskonałością gór,
szczęśliwą kiedy patrzyłaś
na purpurowy zachód słońca,
w słowach jestem dumna
że ciebie mam,
też jestem dumny
dziękuję
tęsknię bardzo
kocham cię,
mamo.
Kazimierz Surzyn
piękno natury
wzbudza zazdrość aniołów
blednie przy niej niebo
góry zniżają się do nizin
morze haftuje
słońca koronką imię
delektuję się boskością
i oddycham uwielbieniem
włosy lśnią
jak aksamit złoty
brylantowe oczy
świecą płomieniem
rozpalonej namiętności
usteczka w czerwonej
róży zamknięte
odbite pocałunki
na ustach pielęgnuję
twarz owalna
światłem jaśnieje
niczym księżyc w pełni
witalność ramion
targa wicher
w cztery strony
ciało powabne
w cudowności frezji
twoje serce nadaje
ton sercu mojemu
Kazimierz Surzyn
Łabędzie moje śliczne
czystość głębia duszy
z gracją wyginają szyję
i unoszą skrzydła uroczo
niczym statki żagle
miłości wiary fantazji symbole
przepięknie łączą się w pary
raz i na całe życie
i my też szczęśliwi razem
z głowami na poduszkach
z łabędzim niebiańskim puchem
bezgranicznie sobie wierni
Kazimierz Surzyn
Wnuczki ukochanej
owocu miłości
i zobowiązania
cudu z oczami raju
Wychowanie w wierze
znakiem krzyża rozpoczęte
wodą chrzcielną krzyżmem
światłem i białą szatą
Duchu Święty
opiekuj się dzieciną
i prowadź zawsze
szczęśliwą drogą
a serce w Panu
niech bije radością
Hosanna Hosanna
Rośnij zdrowo
skarbie nasz
Kazimierz Surzyn
Kiedy śpiewa morze
a wiatr ciska całusy
falami bijąc o stopy
razem z księżycem
piszemy upojny
ponadczasowy romans
kryształkami piasku
i przytulaniem czarownym
jak morze niebo
Gdy szczyt górski pokonaliśmy
w strużkach potu
jak zakręty życia
a w cudownościach natury
niczym pszczoły z kwiatów
zbieramy słodkie nagrody
Kiedy spojrzeniem zjadam
ciebie jak batonik
a pocałunki cały czas
mam na ustach
Gdy rozmawiamy
przy kolacji o wszystkim
tak szczerze że serca
kwitną rajem gwiazd
w szmaragdowych objęciach
Kiedy muśnięciem warg budzę się
i od razu śniadanie w łóżku
w aromacie kawy i pomarańczy
Gdy się uśmiechasz
do róży w fotelu
i perfum z karteczką
Kocham Cię
Uwielbiamy każdą chwilę
razem spędzoną
i cieszymy się ze wspólnie
osiągniętych celów
Miłujemy się i miłością jesteśmy
od wschodu do zachodu
po wieczność
Kazimierz Surzyn
Ostatnie kwiaty zwiędły zbyt szybko,
jakby miłości mniej w nich było.
Niepokój wzrasta coraz głębszą ciszą,
świadomość rozłąki wdziera się siłą.
Nadzieja jednak jest wciąż bardzo blisko,
miłość w nas żyje - pomimo wszystko.
* Wiersz w formie listu żony/dziewczyny do emigranta
Nic nie miałoby sensu
życie byłoby wielką
ciemną nicości plamą
byłbym niczym drzewo
co nie wydaje owoców
bez zapachu kwiatem
jak morze bez wody
tylko marnym pyłkiem
Dajesz nieoceniony czas
tak naprawdę siebie
jesteś o każdej porze
czy humor dopisuje
czy chandra siły odbiera
wiem przy sobie mam
właściwą jedyną osobę
Kazimierz Surzyn
Noszę żal w sobie
Bo wytykany miałem nawet uśmiech na twarzy
Wolność schowała się grobie
Tam nie będziesz oceniany, gdy się okazja nadarzy
Lecz taki jest świat
Nie zostało nic innego jak się przystosować
Więc dziś jestem rad
Otoczony równowagą, nie muszę się z myślami mordować
Pozwól więc, że
Spiszę ten cały ból czytany przez Ciebie na papier
I chwilę poklęczę
W potrzebnej modlitwie odnajdę szukany ulgi spacer
To jest moje życie
Ode mnie tylko zależy jak się ono jutro potoczy
Chcę być na szczycie
Jeśli szczyt to moment, gdy wraz ze szczęściem się kroczy